Każdy ma swoje miejsce bliskie sercu. Ja mam ich w Polsce wiele, bo i Wrocław, Poznań, Gdańsk, Ostrów Lednicki, Krzemionki Opatowskie czy ukochaną Biebrzę, gdzie podglądam ptaki. Jednak Kraków ma swoje szczególne miejsce w moim sercu.
W Krakowie zakochałem się w trzeciej klasie liceum, gdy z kolegami ze szkoły, trzydziestką wspaniałych ludzi korzystających z ostatnich chwil wolności przed ciężką pracą przygotowania do jednego z najważniejszych egzaminów życia, matury, pojechaliśmy na wycieczkę do Krakowa. Niewiele wtedy spaliśmy, bo szkoda nam było czasu na sen. W ciepłe majowe dni i noce wałęsaliśmy się po wszystkich uliczkach Starego Miasta czy Kazimierza. Zwiedziliśmy wszystkie kościoły, księgarnie, muzea, jakie się dało odwiedzić. Bary mleczne i słynne restauracje. Wszędzie nas było pełno, co chwilę spotykało się jakąś mniejszą lub większą grupkę kolegów. Wtedy pokochałem Kraków. I tak pozostało mi do dnia dzisiejszego.
fot. Analityk
(via Mój Kraków - Informacje w Interia360.pl - wiadomości, dziennikarstwo obywatelskie)